Zapiski z szachrajstwa – styczeń 2022

by Zuza

Wiadomo, co to jest styczeń: miesiąc walki, tytanicznych zmagań, pole bitwy dwóch przeciwstawnych żywiołów. Pierwszy to kac, zarówno dosłowny, jak i przenośny, duchowy kac po końcoworocznym przytupie, obżarstwie, tańcach, hulankach i staniu się w 60% człowiekiem-sernikiem. Drugi żywioł styczniowy to parcie na nakurwianie, noworoczne postanowienia, nowy rok, nowa ja i tak dalej. W tym wszystkim możemy się tylko miotać jak oszalałe fretki, modląc się o szybki koniec.

Strach się bać, co by było, gdyby rok miał więcej niż jeden styczeń. No nic. Mój styczeń był taki:

W(ew)nętrzności

  • Polki na Montparnassie
    Cudownie wnikliwa, czule napisana i absolutnie porywająca biografia polskich malarek, które u schyłku XIX i w pierwszej połowie XX wieku żyły i tworzyły w Paryżu. Od “kozaczej duszy” Anny Bilińskiej, którą ja sobie najbardziej ukochałam, przez Anielę Pająkównę, Irenę Reno, Olgę Boznańską, do Meli Muter… Jeśli część z tych nazwisk nic wam nie mówi, to nie bójcie nic, miałam to samo. Książka Sylwii Zientek to absolutny majstersztyk, pozycja z tych, co potrafią rozpalić serca i obsesyjki. Polecam każdemu głęboko, zróbcie sobie przysługę i przeczytajcie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłyście.
  • Okład z Tudorów
    W tym miesiącu zaczytywałam się w biografii sześciu żon Henryka VIII Antonii Fraser, a kiedy nie czytałam, oglądałam serial Tudors i wściekałam się na bohaterów, którzy biegają po ekranie jak nosorożce z drzazgami w stópkach i cały czas drą na siebie mordy. No nie wiem, jakoś mało to do mnie przemawia, chociaż – ciekawostka – mimo faktu, że to, jak bohaterowie Tudorów robią rzeczy, jest totalnie nierealistyczne, to to, co robią, to już inna historia – faktycznie większość scen i nawet dialogów jest zaczepiona w rzeczywistości. No paradoks po prostu, serial Schroedingera, szczera prawda i bujda na resorach w jednym.
  • Green knight
    Zobaczyłam cały jeden film w tym miesiącu, ale za to bawiłam się na nim świetnie, bo zielony rycerz z Davem Patelem to jest dokładnie rodzaj filmu, jakie machlojki lubią najbardziej – kreatywna wariacja na temat starej historii, troszkę psychodeliczna, piękna dla oka, dziwaczna na wskroś, no i są czary. Skończyło się tak, że do listy aktywności okołoprzyszłościowych dopisałam sobie poważne zaznajomienie się z legendami arturiańskimi, ale co z tego będzie, to zobaczymy.
  • Czarownice
    W Bruksie w styczniu skończyła się wystawa o czarownicach w ogóle, poszłam i była to doskonała atrakcja. Było i o feminiźmie, i o współczesności, i o potwornościach z okresu polowań na czarownice, o archetypach i o sztuce. Niedługo pojawią się tu posty o wiedźmiach, za to na instagramie był całkiem niedawno na ten temat quiz, więc przypominam – kto nie śledzi tam Machloj, temu umyka szereg atrakcji.
Polki na Montparnassie, niedopita herbata i jakieś ładne pierdółki wokół – pocztówka ze stycznia

Codzienności

  • Fajerwerki
    Przywitałam nowy rok w przyjacielskim gronie pełnym ciepła, śmiechu i doskonałego jedzenia. Było spokojnie, co w Sylwestra cenię sobie coraz bardziej z każym rokiem. Do tego w towarzystwie mieliśmy Hiszpankę, która wprowadziła nas w arkana iberyjskiej magii: żeby mieć szczęście cały rok, należy w ciągu pierwszych dwunastu sekund nowego roku wpieprzyć dwanaście winogron. Karnie odprawiliśmy rytuał, niestety ja spożywając szóste winogrono umarłam ze śmiechu. Dzięki temu przynajmniej nie będę zdziwiona, jeśli druga połowa roku 2022 będzie cała podła.
  • Ciemność
    Robię się też coraz lepsza w odganianiu zimowej ciemności i zjazdów nastroju. Wiem, czego mi potrzeba – światła, dużo światła, lampek, świeczek i tak dalej, ciepła, odrobiny ruchu, dobrego jedzenia i porządnej suplementacji witaminy D (moja jest w cytrynowych kropelkach, pyszniutka, więc tym bardziej plus dziesięć do nastrojów). Przebyłam więc w miarę bezproblemowo miesiące z kategorii “ciemno jak zaczynam robotę, ciemno jak kończę”, teraz będzie z górki – i jestem z siebie całkiem zadowolona.
  • Kanapka z błota
    Nie wiem czy wam już o tym wspominałam, ale Belgia to kraj, który w całości postawiono na płaskim bagnie. Mój chłopak zawsze powtarza, że Belgowie są jak Innuici, tylko zamiast setki słów na śnieg, mają dwieście określeń na błoto. W styczniu skorzystaliśmy pełną stopą z tej atrakcji, przemierzając belgijskie błota w weekendy, przy czym prawie odegraliśmy przy tym alternatywną wersję Władcy Pierścieni, gdzie Frodo i Sam zostają wciągnięci przez Martwe Bagna w połowie drugiego filmu.
Ja i Henryk. Czuję się bezpieczna tylko dlatego, że dzieli nas pół tysiąca lat i kanał La Manche.

Internetowości

  • Quiz wtorkowy
    Według jury złożonego ze mnie, mojego chłopaka (pod szantażem) i naszego pluszowego misia imieniem Wallace (który dziwnym trafem zawsze się ze mną zgadza) quiz wtorkowy to najlepsza rzecz, jaka w styczniu 2022 powstała na planecie Ziemia. Koło 18 we wtorki na instagramowe stories wjeżdża dziesięć pytań na tak zwany interesujący temat: jak na razie były trucizny, kiecki Marii Antoniny, czarownice i kobiety-media, więc oczywiście kanoniczne machlojskie dobra. Powtarzam – jeśli lubicie Machloje, a jeszcze was tam nie ma, to biegnijcie w tak zwane pędy.
  • Lukrecja Borgia
    W styczniu poznaliśmy kolejną fascynującą herstorię i razem z Lukrecją nurzaliśmy się w renesansowych makabrach znad Tybru, papieskich awanturach, dworskich romansach, syfilisie i porywających relacjach. Panna Borgia tak mnie urzekła, że napisałam o niej dwa teksty – jeśli jeszcze ich nie czytaliście, a lubicie zaskakujące biografie, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje, to koniecznie do nich zajrzyjcie.
  • Absurdalne mody
    Zakończyliśmy styczeń szykownie, acz niebezpiecznie: była piękna zieleń, skrząca się od arszeniku, fantazyjne nakrycia głowy pełne rtęci, kapelusze, którym udało się wybić niemal całkowicie kilka gatunków ptasząt… Dla osłody dodałam kilka trendów po prostu kretyńskich, na czele z kolorami o tak fantazyjnych nazwach, jak puce, czyli pchła. Na jakiś czas planuję zrobić sobie odwyk od historii mody, za dużo mam herstorii do opowiedzenia, więc jeśli bawią was takie anegdotki, to koniecznie przeczytajcie ten wpis.

Zdjęcie okładkowe: Alina Vilchenko from Pexels

You may also like

Leave a Comment