Fortuna nikogo nie oszczędzi, czyli sześć żon Henryka VIII

by Zuza

Jednym z popularnych symboli w czasach Tudorów było koło fortuny, nieubłagana maszyneria, która jednych wynosi do nieba, innych miażdży, i nigdy nie przestaje się kręcić. Jej zgrzyt słychać bez przerwy na kartach herstorii sześciu żon Henryka VIII, niesamowicie różnych od siebie kobiet, które zdaje się łączyć tylko związek z angielskim królem. Prawie pół tysiąca lat później te sześć postaci wzbudza nieustającą fascynację, a jak ktoś raz wpadnie w ciąg żon Henryka, to nigdy nie nie wygrzebie – jestem tego najlepszym przykładem.

Ostrzegam, że poniżej znajdziecie najdłuższy tekst w machlojskiej historii, ale zarazem jest to tylko drobny wstęp do herstorii tych sześciu fascynujących kobiet. Mam nadzieje, że dacie mi się wciągnąć w tudorskie bagno, błotko jest w sam raz!

Wczesny portret Katarzyny Aragońskiej – chociaż niepotwierdzony

Kręgosłup moralny – Katarzyna Aragońska

Jej łatka: odrzucona, zraniona, ofiara tej drugiej, milcząca cierpiętnica o złotym sercu. I co?

I prawda w tym jest, ale łatki mają to do siebie, że zakrywają wszystko, co pod spodem. Zanim Katarzyna została tą odrzuconą, była żoną Henryka VIII przez ponad dwadzieścia lat, czyli dwa razy dłużej, niż jego wszystkie pozostałe małżeństwa razem wzięte. Od dziecka, na długo zanim trafiła do Anglii, Katarzyna – córka władców dwóch wiecznie ścierających się królestw, Kastylii i Aragonu – była chowana na przywódczynię, odebrała też wyjątkowo staranną edukację. W wieku szesnastu lat wyszła za mąż za następcę angielskiego tronu, uwaga: nie Henryka, tyko jego starszego brata, księcia Artura, który zmarł pół roku później. Do późniejszego ślubu z Henrykiem potrzeba było ośmiu lat, specjalnej papieskiej dyspensy i deklaracji, że pierwsze małżeństwo Katarzyny nie zostało skonsumowane, czego na tym etapie nikt nie poddawał w wątpliwość. Wątpliwości zaczęły się prawie dwadzieścia lat później, kiedy Henryk zapragnął rozstać się z Katarzyną i ożenić z Anną Boleyn.

Jaka była Katarzyna? Nie tylko wykształcona, ale też naturalnie inteligentna, mówiła płynnie w kilku językach, znała się na teologii, historii, genealogii i geografii, a szacun wyznał jej zarówno Erazm z Rotterdamu, jak i Tomasz Cromwell, szara eminencja rządów Henryka (dopóki król nie zmienił zdania i nie ściął go za zdradę) który twierdził, że gdyby nie płeć, to Katarzyna mogłaby przerosnąć największych bohaterów. Zdarzyło jej się zarówno zarządzać angielską armią podczas nieobecności króla, motywować żołnierzy do zwycięstw płomiennymi przemowami, jak i szyć królewskie koszule. Była głęboko religijna, harda i absolutnie nieugięta.

Miała za to dwie wady – po pierwsze, była starsza od Henryka o sześć lat, a jej uroda szybko zwiędła. Po drugie, nie udało jej się wyprodukować dla króla godnego potomka (czytaj: chłopca).

Podczas dwóch dekad małżeństwa z Katarzyną, Henryk miewał kochanki, zwłaszcza w momentach, kiedy Katarzyna była w ciąży, co uznawano wtedy za święte królewskie prawo. Nikt nie uznawał tego za niepokojące, dopóki w 1526 roku nie stała się rzecz absolutnie nie do pomyślenia – oto król się zakochał. I tak zaczął się upadek Katarzyny i jej długa walka, ostatecznie przegrana, o pozostanie przy boku męża. Katarzyna umarła, najprawdopodobniej na raka, niedługo po ślubie Henryka i Anny Boleyn.

Anna Boleyn, autor nieznany

Igranie z ogniem – Anna Boleyn

Ciekawostka: przy pisaniu tego teksu zostawiłam sobie Annę na koniec, ponieważ nie miałam pojęcia, jak zamknąć ją w opisie na kilka zdań. Anna to jedna z najbardziej fascynujących herstorycznych postaci, pełna skrajności i zagadek, uwodzi nieprzerwanie nawet pięćset lat po śmierci, wzbudza bardzo podstawowe emocje – pogardę dla kobiety, która rozbiła małżeństwo, mizoginistyczne odruchy że jak to tak, cały ten religijny rozłam dla jednej baby, i to jeszcze tej drugiej, ale też litość z powodu losu, który ją wreszcie spotkał.

Anna pojawiła się na dworze w służbie u Katarzyny Aragońskiej, i chociaż Henryk widział ją prawdopodobnie kilka lat wcześniej – przez jakiś czas jej siostra, Mary Boleyn, była kochanką króla – to ostatecznie wpadła mu w oko dopiero w 1526 roku, kiedy zaczął intensywnie zabiegać o jej względy. Ślub zawarli siedem lat później – długo, jak na uganianie się za jakąś seksi trzpiotką, jak się czasem maluje Annę – a ich zaloty uwzględniały: upadek i ostateczną śmierć jednego z najświatlejszych doradców króla, kardynała Wolsey’a, konflikt z Watykanem i ostateczny rozłam, który doprowadził do powstania kościoła anglikańskiego, a także paskudny sądowy proces, w którym małżeństwo Henryka z Katarzyną Aragońską zostało unieważnione na podstawie werdyktu, że Katarzyna w chwili ślubu nie była dziewicą. Jedzie to kłamstwem jak stąd do Meksyku, ale nie będziemy się nad tym rozwodzić, bo zakładam, że nie macie wolnych czterech godzin.

Co wiemy o osobowości Anny? Była inteligentna, ambitna, oblatana na europejskich dworach – przebywała w Niderlandach i Francji, gdzie służyła królowej Klaudii Walezjuszce. Najprawdopodobniej to we Francji zainteresowała się nowymi religijnymi ideami, później, już na dworze Henryka, promowała Biblię w angielskim tłumaczeniu. Jest też anegdota o tym, że to Anna podarowała królowi pamflet Williama Tyndale’a, tłumacza Biblii, co sprawiło że król zainteresował się reformacją. No i oczywiście – gdyby to król stanął na czele kościoła, to Anna i Henryk nie musieliby przekonywać kręcącego nosem papieża, żeby unieważnił pierwsze małżeństwo Henryka – król mógłby zrobić to sam.

W kontraście do długich zalotów, samo małżeństwo Anny i Henryka trwało niewiele ponad trzy lata. Nie udało jej się wyprodukować dla króla potomka, a Henryk wbił sobie do głowy, że Anna uwiodła go czarami. Ostatecznie Annę – i kilku jej rzekomych kochanków – skazano na śmierć i ścięto w Tower. Zostawiła po sobie córkę, Elżbietę, która trafiła później na tron i rządziła przez ponad czterdzieści lat – no ale to jest jednak zupełnie inna herstoria.

Portret Jane Seymour autorstwa Hansa Holbeina

Śmietanka – Jane Seymour

Jej rodzinny dom nazywał się Wolf Hall, ale żadnej wilczości w Jane nie uświadczono. Jej łatka: kobieta-budyń. Nakleiłam ją sama, bo nie przekonuje mnie Jane, landrynka z sercem na dłoni, z mottem obey and serve, która po diabelskiej Annie Boleyn pojawia się na herstorycznej scenie jak spłoszony jelonek Bambi. Jestem pewnie niesprawiedliwa, ale to mój blog, to mogę.

Henryk, romantyczny jak stąd na Madagaskar, zakochał się w Jane tak nagle i głęboko, jak wcześniej w Annie Boleyn, wszystko potoczyło się też szybcikiem. Ich ślub odbył się niewiele ponad tydzień po egzekucji Anny.

Co wiemy o Jane? Urzekła Henryka skromnością, między innymi dlatego, że kiedy zalotnie wysłał jej worek złota, to Jane go zwróciła, twierdząc, że nie jest godna, i prosząc żeby król ewentualnie zapewnił jej posag, kiedy będzie wychodziła za mąż. Była posłuszna, z tym całym mottem i delikatną osobowością, chociaż jest kilka historii o Jane, w których stawia się królowi, niestety z mizernym skutkiem – na przykład ta, w której pada przed Henrykiem na kolana, błagając go o litość nad zakonami, które rozwiązywano na jego rozkaz. Henryk jednak nie pozwolił nigdy ani przed, ani po Annie Boleyn, żeby którakolwiek żona wtrącała mu się w politykę.

Wygląda na to, że reformacja niekoniecznie była Jane w smak, pod względem religijnych sympatii było jej najbliżej do Katarzyny Aragońskiej, wkładała też dużo wysiłku w naprawienie relacji między Henrykiem a jego córką z małżeństwa z Katarzyną, Mary. Koło fortuny się przekręciło i teraz to Mary była prawowitą córką Henryka, a Elżbieta, owoc małżeństwa z Anną Boleyn, wypadła z łask.

Jane była ulubioną żoną Henryka i do końca życia opisywał ją jako swoją prawdziwą połowicę, co musiało stawać kością w gardle jego kolejnym partnerkom. Powody uwielbienia dla Jane były dwojakie: raz, że dała Henrykowi upragnionego syna, księcia Edwarda, a dwa – zastanawiam się czasem, czy to nie ten ważniejszy powód – uprzejmie zmarła z powodu komplikacji po porodzie, zanim król zdążył się odkochać albo znaleźć w niej jakieś skazy.

Anna Kliwijska, również na portrecie autortwa Holbeina

Mariaż z rozsądku – Anna Kliwijska

Zapnijcie pasy na moją ulubienicę (no dobra, po Annie Boleyn, ale to wiadomka). Małżeństwo z Anną Kliwijską było w karierze Henryka pod każdym względem wyjątkowe: po pierwsze, zostało zawarte z rozsądku, a nie z miłości – tak, ciągle mówimy o Henryku, można zrywać boki, ale prawdą jest, że chwili ślubu był on w jakiś sposób zauroczony każdą ze swoich partnerek, i nawet w Annie próbował się zakochać na odległość (więc nie można my zarzucić, że się chłopak nie postarał).

Ślub z Anną był manewrem całkowicie politycznym, mającym na celu zabezpieczenie kruszejącej potęgi Anglii po zerwaniu więzi z Watykanem. Zaaranżował je Tomasz Cromwell, szara eminencja i prawa ręka Henryka, dla którego ten manewr stał się główną przyczyną upadku i ostatecznej egzekucji. Mówiłam, że wszędzie w tym tekście słychać zgrzyt koła fortuny?

Henryk już wcześniej chodził naburmuszony, bo zwiały mu inne – lepsze – kandydatki. Sława angielskiego króla, kiedyś znanego powszechnie jako najpiękniejszy książę Europy, teraz lekko skwaśniała – plotka głosi, że jego wymarzona przyszła partnerka, Krystyna Duńska, z trudem powstrzymywała śmiech podczas negocjacji z angielskimi emisariuszami, a popularnym kawałem w dworskich kuluarach było „hajtnęłabym się, ale mam za drobną szyję”. Padło wreszcie na Annę Kliwijską, a małżeńskie negocjacje uwzględniały wysłanie dworskiego malarza Henryka, Hansa Holbeina, w celu namalowania portretu Anny. I tutaj dochodzimy do jednego z moich ulubionych dylematów wśród tudorskich machloj, czyli – czy Holbein nakłamał?

Portret Anny był na tyle satysfakcjonujący, że król zdecydował się na małżeństwo i księżniczka udała się na długą wyprawę do Anglii, z której nigdy było dane jej wrócić. Henryk nie mógł się doczekać, aż pozna nową ukochaną, a że miał fantazję godną polskiego ułana, to kiedy dowiedział się, że Anna jest już całkiem niedaleko, postanowił ją zaskoczyć, wyjeżdżając na jej spotkanie w przebraniu. Maskarady były popularne na angielskim dworze, biedna Anna nie miała o tym jednak pojęcia, do tego nie znała jeszcze języka – trochę potrwało, zanim się połapała, że ten tłusty, łysy jak kolano szlachcic, który mógłby być jej ojcem, to jej przyszły mąż i król Anglii. Zdziwiła się, pewnie i spłoszyła, może nawet nie zdążyła przez chwilę ukryć, że nie jest zachwycona aparycją Henryka. Starannie zaaranżowane małżeństwo zaczęło się sypać, jeszcze za nim je zawarto.

Główny powód? Henryk wbił sobie do głowy, że Anna jest brzydka, to tego oziębła, i biedny król nie jest w stanie zdobyć się na skonsumowanie związku. Do tego, jak to Henryk, zaczął kombinować z tematem dziewictwa i upierał się – słuchajcie tego – że Anna ma nieładne piersi, więc NIE MOŻE być dziewicą.

Czy Anna faktycznie była brzydka? Niewiele na to wskazuje, chociaż w trakcie badań nad portretem autorstwa Holbeina odkryto, że artysta w którymś momencie zdecydował się skrócić jej nos. Problemem była jednak nie brzydota Anny, tylko brak tak zwanej chemii.

Henryk, jak królowi wypada, dopiął swego i małżeństwo unieważniono po kilku miesiącach. Anna wyszła z tego w pewnym sensie zwycięsko, bo cieszyła się później statusem „ukochanej siostry króla”, była często widywana na tworze (podobno świetnie się bawiła na ślubie Henryka i Katarzyny Howard), dostała dobrą pensję i nie musiała się martwić o takie kobiece wyzwania, jak porody i ewentualna śmierć w połogu. Przeżyła i Henryka, i wszystkie jego pozostałe żony, zapomniana, robiąc za relikt z dawno minionej epoki.

Możliwy portret Katarzyny Howard autorstwa Hansa Holbeina

Klejnot starucha – Katarzyna Howard

Zrobiło się coś za mało krwawo, więc nieskończenie kreatywna historia podsuwa nam oto Katarzynę Howard, ostatnie romantyczne uniesienie Henryka, ostatnią żonę, która skończyła pod toporem – czy w ogóle jedyną, Anna Boleyn została wszak ścięta mieczem przez luksusowego kata, sprowadzonego w tym celu z Francji. Skoro już jesteśmy przy Annie, to warto wspomnieć, że Katarzyna była jej kuzynką w pierwszej linii, chociaż obie panie odebrały skrajnie różne wychowanie i miały też zupełnie inne osobowości. Katarzynie brakowało naturalnej inteligencji Anny, nie otrzymała też starannej edukacji która przypadła w udziale jej kuzynce – chociaż, co i tak było wyjątkowe wśród współczesnych jej kobiet, Katarzyna umiała czytać i pisać. Była też swobodna z natury, lekkomyślna, dość naiwna i bardzo kochliwa – niebezpieczny koktajl dla każdej kobiety w tamtych czasach, nawet jeśli nie musiała manewrować na dworze i ewentualnie pełnić funkcji królowej.

Zanim wpadła w oko Henrykowi, Katarzyna przebywała pod opieką Agnes Howard, macochy swojego ojca, która prowadziła coś na kształt ośrodka treningowego dla młodej szlachty – problem był taki, że Agnes praktycznie tam nie przebywała, a pod jej nieobecność młodzież hulała jak wszystkich czterdziestu rozbójników Ali Baby razem wziętych. W tym czasie Katarzyna zaliczyła pierwsze romanse i związek z niejakim Francisem Derehamem, na tyle poważny, że para zakochanych mówiła o sobie jako o mężu i żonie, chociaż nie zawarto małżeńskiego kontraktu.

Katarzyna wpadła w oko Henrykowi, kiedy jej wuj (ten sam, który swatał wcześniej Henryka z Anną Boleyn) załatwił jej pozycję damy dworu Anny Kliwijskiej – miała wtedy kilkanaście lat, a Henryk dobijał pięćdziesiątki. Małżeństwo zawarto zaledwie kilkanaście dni po rozwodzie króla z Anną, która była zresztą obecna na weselu i plotka głosi, że dwie królowe tańcowały razem do białego rana. Inna ciekawostka o dacie ślubu – był to też dzień egzekucji jednej z najistotniejszych postaci na królewskim dworze, Tomasza Cromwella. Z wielu wad Henryka, nie można mu przynajmniej zarzucić prokrastynacji (heheszki).

Małżeństwo z Katarzyną, szybcikiem zawarte, szybciutko też się skończyło. Pobrali się w lipcu 1540, w listopadzie 1541 Katarzyna trafiła do Tower, a ścięto ją trzy miesiące później. Zbrodnią królowej był romans z jednym z dworzan króla, a zarazem jej kuzynem, Tomaszem Culpeperem – romans raczej prawdziwy, nie wymyślony jak w przypadku Anny Boleyn, bo zachował się jeden z listów miłosnych pióra Katarzyny, a także listy, w których Culpeper nazywa ją swoją „małą słodką idiotką” (nie wiem jak wy, ale bym totalnie straciła głowę za takie słodkie słówka) – a także przedmałżeńskie relacje z Derehamem. Obu panów stracono, co smutne – bozi ducha winnego Derehama potraktowano o wiele bardziej bestialsko niż Culpepera.

Katarzynę ścięto niedługo później, a na szafocie towarzyszyła jej weteranka tudorskich machloj, Jane Rocheford, dama dworu wszystkich poprzednich królowych poza Katarzyną Aragońską, której zeznania miały wcześniej ogromne znaczenie w procesie – i uznaniu za winną – Anny Boleyn. Koło fortuny przekręciło się po raz kolejny.

Katarzyna Parr, autor nieznany

Gorzkie wino – Katarzyna Parr

Po egzekucji Katarzyny Howard, król znów znalazł się w sytuacji bez precedensu: pozbył się żony, nie mając w kolejce następnej. Podobno popłoch na dworze był taki, jak u mnie w domu, kiedy okazało się że najlepsza pizzeria w okolicy zniknęła nagle z takeaway i nie wiadomo, skąd teraz zamawiać. Henryk miał z wiekiem coraz podlejszy charakter, na co brak żony nie pomagał. Do tego bez królowej i jej świty, grubo ponad setka dworzan lądowała nagle na bezrobociu. Nie było nikogo, kto by się odważył na sugerowanie jakichś zagranicznych mariaży, po tym co się stało z Cromwellem w kontekście małżeństwa z Anną Kliwijską.

Wybór padł wreszcie na szlachciankę Katarzynę Parr. Jej łatka, trzymająca się jak na kleju kropelka, to: stateczna matrona – co mnie totalnie oburza, kiedy pomyślę, że w chwili ślubu z Henrykiem Katarzyna była zaledwie chwileńkę po trzydziestce. Ja jestem chwileńkę przed trzydziestką, i jakby mnie ktoś chciał malować jako matronę, to chyba dałabym w pysk.

Henryk był trzecim mężem Katarzyny, po jego śmierci zawarła też kolejne małżeństwo, co stawia ją na podium brytyjskich monarchów z dużą ilością ślubów zaraz po Henryku. Dworzanie musieli też odetchnąć z ulgą przy okazji tego związku, bo wreszcie nie było ryzyka, że zaraz rozpoczną się spekulacje na odwieczny temat dziewictwa, albo jego braku, panującej królowej. Henryk zresztą na tym etapie życia nie potrzebował już powabnej młódki, bo niedomagał, a Katarzyna przy jego boku mogła spełniać się ewentualnie w roli pielęgniarki. Król cierpiał na żylaki, miał też wiecznie babrającą się ranę na nodze, a także rozmaite dolegliwości spowodowane potężną nadwagą.

Katarzyna miała naturalny talent do podtrzymywania rodzinnego ogniska, utrzymywała doskonałe relacje z całą trójką swoich przyszywanych dzieci (księżniczką Mary, córką Katarzyny Aragońskiej, od której wiekiem dzieliły ją zaledwie cztery lata, a także córką Anny Boleyn Elżbietą oraz księciem Edwardem, synem Jane Seymour). Mimo to Katarzyna nie miała szczęścia znaleźć się na rodzinnym portrecie, który zamówił w tym czasie Henryk – widnieje nim za to Jane Seymour.

Katarzyna była inteligenta, wykształcona i głęboko zainteresowana teologicznymi kwestiami. Jest autorką trzech książek – zbiorów psalmów, pieśni i religijnych rozważań – a także pierwszą kobietą, która publikowała napisane po angielsku dzieła pod własnym nazwiskiem. Za swoje teksty i opinie religijne prawie podzieliła los żon ściętych wcześniej na rozkaz Henryka, którego doradcy chcieli się jej pozbyć za zbyt mocne protestanckie ciągoty – w porę się o tym dowiedziała i przekonała Henryka klasycznym kobiecym odgrywaniem idiotki, twierdząc, że zapędziła się w religijne dysputy tylko po to, żeby odwrócić uwagę króla od jego fizycznych cierpień.

Henryk umarł po trzech latach małżeństwa, a Katarzyna wyszła za mąż za swoją starą miłość, Tomasza Seymoura, brata zmarłej królowej Jane.

Niestety, nie cieszyła się długo małżeńskim szczęściem – niewiele ponad rok później zabiła ją gorączka połogowa.

Ostatnie

Korzystałam z książki Six wives of Henry the VIIIth Antonii Fraser.

You may also like

Leave a Comment